czwartek, 21 listopada 2013

Jogurt z gruszką i żurawiną

Szybkie drugie śniadanie? Nic prostszego :)



125 g jogurtu naturalnego
1 gruszka
1 łyżka suszonej żurawiny
1 łyżeczka mielonego siemienia lnianego

Gruszkę umyć, obrać, pokroić w kostkę. Do kubeczka przełożyć jogurt, gruszkę, żurawinę. Wszystko zmiksować, dodać siemię lniane. Wymieszać. Przełożyć do szklanki, posypać siemieniem lnianym i suszoną żurawiną. Smacznego :)

środa, 20 listopada 2013

Szarlotka po alzacku

Powtórzę to po raz kolejny, moimi ulubionymi ciastami są szarlotki. I chyba najwięcej ich przygotowuję. Uwielbiam smak klasycznych na kruchym cieście, ale również poszukuję nowych smaków, nowych połączeń. 
Dzisiaj prezentuję Wam bardzo słodkie ciasto, do którego konieczne są kwaśne jabłka. Jeżeli użyjecie słodkich owoców, koniecznie zredukujcie ilość cukru.
Przepis pochodzi z magazynu Sielskie życie 4/2013. 





Ciasto:
200 g mąki
60 g cukru
szczypta soli
100 g pokrojonego na płatki masła
1 jajko

Mąkę wymieszać z cukrem i solą, wysypać na stolnicę. W kopczyku zrobić dołek, kawałeczki masła rozsypać wokół niego, do środka wbić jajko i wlać 3 łyżki letniej wody. Mieszać nożem, aż powstanie grudkowata masa. Ciasto dalej zagniatać rękami. Uformować kulę, zawinąć w folię i włożyć do lodówki na 30 minut.

Wierzch: 
6 kwaśnych jabłek
2 łyżki soku z cytryny
40 g pokrojonego na płatki masła
3 jajka
100 g cukru
125 g śmietany
miąższ z jednej laski wanilii

Jabłka umyć, obrać, wydrążyć gniazda nasienne. Przeciąć na pół. Każdą połówkę kilkakrotnie ponacinać z wierzchu na głębokość ok. 3 mm. skropić sokiem z cytryny.
Ciasto rozwałkować, wykleić nim dno i ścianki tortownicy (śr. 26 cm). Na spodzie ułożyć połówki jabłek nacięta stroną do góry, a na nich masło. 
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 st, na około 35 minut.
Jajka ubić z cukrem na pianę, wymieszać ze śmietaną i wanilią. Podpieczone ciasto zalać masą i piec jeszcze około 30 minut.


Smacznego :)

wtorek, 12 listopada 2013

Przedweekendowe sprzątanie lodówki - muffiny z szynką i brokułami

Dzisiaj kolejny przepis z serii Przedweekendowe sprzątanie lodówki. Poprzednio proponowałam Wam ciasto jogurtowe, dzisiaj muffiny. 
Moje dzieciaki uwielbiają brokuły, jednak ostatnio przesadziłam z ilością. W lodówce znalazłam brokuły, wędlinę, do tego zawsze chętna do pomocy trzylatka, więc muffiny to najlepsze rozwiązanie. Pyszne drugie śniadanie i zajęcie na 15 minut dla trzylatki. Wszyscy zadowoleni :) 
Córa zadowolona podwójnie, bo zdjęcie jej autorstwa ląduje na blogu. 
Pozdrawiam i życzę smaczego :)



250 g mąki
2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyzeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka soli
50 g sera grana padano
1 jajko
60 ml oleju lub masła (rozpuszczone i ostudzone)
1 szklanka maślanki
0,5  łyżeczki suszonej bazylii
150 g chudej szynki
1 cebula
1,5 szklanki ugotowanych, pokrojonych brokułów


Szynkę pokroić w kostkę podsmażyć na patelni. Posiekaną cebulę dodać do delikatnie podsmażonej szynki i smażyć razem. Zostawić do ostygnięcia. 

Do miski przesiać mąkę, dodać proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, sól, starty ser. Dokładnie wymieszać. Na końcu dodać ostudzoną wędlinę, cebulę oraz brokuły. Wymieszać.

Do drugiej miski wbić jajko, roztrzepać, następnie wlać tłuszcz, maślankę, suszoną bazylię. Wszystko wymieszać.

Składniki mokre wlać do składników suchych, wymieszać, tak by ciasto miało grudkowatą konsystencję. 

Formę do pieczenia wyłożyć papilotkami, napełniać ciastem do 3/4 wysokości. Piec w 180 stopniach do suchego patyczka. 
Proporcje na 14 muffinów

poniedziałek, 11 listopada 2013

Staropolski piernik świąteczny - etap 1

 Od kilku lat na każde Święta Bożego Narodzenia przygotowuję ten sam piernik - Staropolski piernik świąteczny. Nie ma drugiego takiego, najlepszy piernik jaki w życiu jadłam, kruchy i delikatny.
Przygotowanie tego ciasta należy rozpocząć na kilka tygodni przed Świętami. Maria Lemnis i Henryk Vitry, autorzy ksiażki "W staropolskiej kuchni", z której pochodzi ten przepis, zalecają by ciasto leżało nie mniej niż 2 tygodnie, jednak im wcześniej przygotujemy ciasto tym piernik będzie smaczniejszy. Z moich obserwacji wynika, że najlepiej by piernik leżakował około 5 tygodni. Dlatego zawsze przygotowuję go na początku listopada. Dzisiaj podaję przepis na 1 etap przygotowania piernika, czyli przygotowanie ciasta.
Jest jeszcze trochę czasu, mam nadzieję, że się skusicie i w Święta będziecie się cieszyć smakiem najlepszego piernika.




1/2 kg prawdziwego miodu
2 szklanki cukru
250 g masła lub smalcu (u mnie masło)
1 kg pszennej mąki
3 jajka
1/2 szklanki zimnego mleka
3 ścięte łyżeczki sody oczyszczonej
2-3 opakowania (około 120 g) dobrej przyprawy do piernika*
opcjonalnie (ja pominęłam) : garść pokruszonych orzechów
                   3 łyżki drobno posiekanej, usmażonej w cukrze skórki pomarańczowej

*czytajcie składy przypraw, przeglądnęłam kilka produktów i okazało się, że tylko jedna nie ma w składzie mąki bądź cukru

Miód,tłuszcz i cukier podgrzewać stopniowo, niemal do zagotowania. Dokładnie wymieszać. Masę ochłodzić. Do chłodnej lub zaledwie ciepłej masy dodać stopniowo, wyrabiając ciasto ręką, mąkę pszenną, całe jajka, sodę oczyszczoną rozpuszczoną w zimnym mleku, sól i przyprawy korzenne. Ciasto bardzo starannie wyrobić, włożyć do kamionkowego lub szklanego garnka, przykryć ściereczką i umieścić  w chłodnym miejscu, by powoli dojrzewało. 

Swoje ciasto umieszczam w dużym szklanym naczyniu, przykrywam ściereczka i wkładam na najniższą półkę w lodówce, tak czeka do 20 grudnia. Wtedy zaczyna się drugi etap przygotowania piernika na Święta.



sobota, 26 października 2013

Wspaniały placek do kawy

Kilka ostatnich dni nie sprzyjało dobremu nastrojowi, choroba dzieciaków, stresy i w konsekwencji wielki atak migreny zrobiły swoje. A czym można poprawić nastrój? Oczywiście ciastem, ale nie byle jakim, musi być wspaniałe i na takie ciasto Was dzisiaj zapraszam.
Sama się sobie dziwię, że do tej pory ten przepis nie znalazł się na blogu, jest to ciasto które piekę najczęściej. Obowiązkowe na każde święta i uroczystości.  Nie za słodkie, po prostu wspaniałe, jak sama nazwa wskazuje wspaniałe ciasto do kawy :) Koniecznie musicie spróbować :)

Przepis pochodzi z jednej z książek siostry Anastazji, podaję z moimi zmianami.




Ciasto:
6 jajek
3/4 szklanki cukru
1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Białka ubić na sztywną pianę. Do ubitych białek dodać cukier, dokładnie zmiksować, następnie dodawać po jednym żółtku nie przerywając ubijania. Na końcu dodać przesiane mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia, dokładanie wymieszać. Przełożyć na blachę wyłożoną papierem. Piec ok 30 minut w 180 st. C. Pozostawić do ostygnięcia. Gdy ciasto będzie zimne przeciąć na dwa blaty.

Beza:
5 białek
1 łyżka mąki
100 g orzechów włoskich mielonych
1 szklanka cukru
2 Prince Polo posiekane w drobną kostkę
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Białka ubić na sztywną pianę, do piany dodać  cukier, dokładnie zmiksować. Następnie do piany wmieszać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Na końcu delikatnie wmieszać zmielone orzechy i pokruszone wafelki. Wyłożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, piec natychmiast w 200 st, do momentu zarumienienia wierzchu, około 20 - 25 minut. Pozostawić do ostygnięcia.

Masa:
1/2 litra mleka
1 łyżka cukru
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki pszennej
5 żółtej
200 g masła pokrojone w kostkę

Szklankę mleka zagotować. W pozostałym mleku rozrobić resztę składników, wlać do gotującego się mleka. Mieszać energicznie tak by nie powstały grudki. Gotować około 2 minut od chwili zagotowanie, cały czas mieszając. Następnie zestawić z ognia, dodać pokrojone w kostkę masło i energicznie wymieszać.

Poncz:
2 łyżeczki łyżeczki kawy rozpuszczalnej
2 łyżki wody lub spirytusu

Kawę rozpuścić w wodzie lub spirytusie. 

Spód biszkopta skropić ponczem, następnie wyłożyć połowę masy (masa może być lekko ciepła), na to wkładka bezowa, następnie masa. Wszystko przykryć  biszkoptem skropionym ponczem. 

Wierzch udekorować polewą czekoladową.

Polewa czekoladowa:
50 g gorzkiej czekolady
1 łyżka masła

Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, następnie dodać łyżkę masła. Połączyć składniki. Polać ciasto, pozostawić do zastygnięcia.


Smacznego :)

niedziela, 20 października 2013

Czekośliwka

Ostatnio pisałam Wam o codziennych spacerach, wesołych zabawach na placu zabaw i chyba za bardzo się pochwaliłam, bo ostatni tydzień spędziliśmy w domu, w towarzystwie chusteczek do nosa, kropli na katar i nebulizatora. Pierworodna znowu jakiegoś "dziada", wstrętnego wirusa przywlokła z przedszkola. I tak brało nas po kolei, generalnie szpital w domu. 
Od rana krople, inhalacje oklepywania, wizyty u lekarza, obowiązki domowe dzień za dniem i nawet nie wiem kiedy minął mi kolejny tydzień. 
Zauważyłam jedno, że im bardziej staram się zwolnić, tym więcej los "podkłada" mi obowiązków. Teraz liczę na to, że w połowie tygodnia wszystko wróci do normalnego biegu i będę mogła poświęcić trochę więcej czasu sobie i blogowi.

Dzisiaj, na przekór szybko upływającemu czasowi, coś co wymaga uwagi, spokoju i cierpliwości. Chodzi oczywiście o powidła śliwkowe.
W tym roku udało mi się usmażyć 10 kilogramów węgierek, wszystkie z myślą o najlepszym pierniku jaki w życiu jadłam, mianowicie Pierniku Staropolskim (przepis wkrótce na blogu). Dodatkowo z 2 kg śliwek przygotowałam czekośliwkę, cudowne połączenie smażonych śliwek z kakao lub gorzką czekoladą. Śliwki są jeszcze dostępne na targowiskach, dlatego macie jeszcze możliwość przygotowania tego smakołyku.




2 kg śliwek węgierek
50 g czekolady o 90 % zawartości kakao

opcjonalnie cukier, jeśli śliwki są niesłodkie 

Śliwki umyć, osuszyć, wypestkować. Przełożyć do garnka o grubym dnie i na wolnym ogniu smażyć do momentu gdy będą rozprażone, o jednolitej konsystencji. Po zakończeniu smażenia, jeśli śliwki są mało słodkie można dodać cukier. Gdy masa jest jeszcze gorąca dodajemy czekoladę i mieszamy do momentu gdy całkowicie się rozpuści. Gotową czekośliwką napełniamy umyte, wyparzone słoiki. Zamykamy i pasteryzujemy przez 15 minut od chwili zagotowania.

poniedziałek, 14 października 2013

Domowa jarzynka


Ostatnie dni nie sprzyjały siedzeniu w kuchni. Ciepło i wspaniałe słońce sprawiły, że każdą wolną chwilę spędzaliśmy z dzieciakami na świeżym powietrzu. Zabawy na placu zabaw i spacery w pięknych, kolorowych parkach to ostatnio u nas codzienność.  
Ze względu na częste wychodzenie z domu, nie mogłam sobie pozwolić na potrawy, które wymagają dużo czasu i mojego zaangażowania. Od  Mamy dostałam cały kosz warzyw, z jednej strony, nie chciałam aby się zmarnowały, z drugiej nie miałam możliwości poświecić im więcej uwagi.
Dlatego ostatnie kilka dni spędziłam na przygotowywaniu domowej jarzynki. 
Od kilku lat nie kupuję przypraw tego typu, jednak częsty widok podobnych dodatków na innych blogach skutecznie przekonał mnie do jej zrobienia. Jedyna praca jaką należy wykonać to dokładne oczyszczenie i cieniutkie pokrojenie warzyw. Całą resztę "wykonuje" za nas suszarka do warzyw :) My spacerujemy a przyprawa robi się sama. 
Wiem, wiem są jeszcze wieczory, ale te zajęte były przez czekośliwkę i powidła śliwkowe, o których w następnym poście :)






1400 g marchewki
300 g pietruszki
120 g pora
30 g suszonego selera
2 łyżki suszonego lubczyku
2 łyżki suszonej natki pietruszki
łyżeczka soli
łyżeczka mielonego pieprzu
4 ziarna ziela angielskiego



Warzywa umyć, obrać i pokroić na cieniutkie plasterki (ja pokroiłam wzdłuż za pomocą obieraczki do warzyw). Ułożyć w maszynie do suszenia i suszyć kilka godzin, u mnie trwało to około 10 godzin. Następnie zmiksować za pomocą blendera. Ziele angielskie utłuc w moździerzu, wszystkie składniki wymieszać, przełożyć do słoika i szczelnie zamknąć.
 

wtorek, 1 października 2013

"Musztarda" z jabłek

Kiedyś pisałam Wam, że wspomnienia wakacyjne z mojego dzieciństwa to pobyt u babci i przetwórstwo owocowo-warzywne :) Przetworów było zawsze mnóstwo, jednak były to tradycyjne, zazwyczaj jednoskładnikowe dżemy, soki, przeciery. 

Jeszcze kilka lat temu gdy sama pakowałam coś do słoików postępowałam tak jak Babcia bądź Mama, do czasu gdy pewnego lata zaryzykowałam i zrobiłam dżem truskawkowy z zielonym pieprzem. Sami przyznacie połączenie mało oczywiste, jednak jak się okazuję całkiem smaczne. Od tego czasu szukam właśnie takich ciekawych połączeń. Dlatego nie mogłam nie spróbować musztardy z jabłek wypatrzonych na blogu Karmel-itki
Połączenie jabłek z gorczycą ciekawe, a nawet dla niektórych zaskakujące. Musztarda dobrze smakuje na kanapce z wędliną ale świetnie sprawdzi się jako dodatek do pieczeni. Jeśli lubicie eksperymentować w kuchni polecam Wam przygotowanie takiej musztardy.



1 kg mączystych jabłek
1/4 szklanki octu jabłkowego
3 łyżki miodu
1 łyżeczka soli
3 łyżki białej gorczycy
liść laurowy
6 ziaren pieprzu
2 goździki

Jabłka umyć, obrać, podzielić na ćwiartki i wyłożyć na blachę do pieczenia. Piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Gdy jabłka zmięknął wyciągnąć z piekarnika. Można zmiksować je blenderem lub rozetrzeć drewnianą łyżką. 

W garnuszku umieścić pozostałe składniki i zagotować. Ostudzoną zalewę przełożyć do jabłek i dokładnie wymieszać. Przełożyć do umytych i wyparzonych słoików. Pasteryzować przez 10 minut od chwili zagotowania.

środa, 25 września 2013

Chilli con carne

Przeglądając w ostatnich dniach blogi najczęściej powtarzającym się zdaniem była informacja o wszechogarniającej i coraz bardziej zauważalnej jesieni. Nie będę oryginalna, czuć jesień, a u mnie czuć ją przede wszystkim w kuchni. Zaczynam gotować gęste, rozgrzewające zupy, których mój mąż nie mógł się od dawna doczekać. Do łask wracają fasola, soczewica, papryka i  rozgrzewające przyprawy cynamon, kardamon, chili. Zaczyna się sezon zup, które przede wszystkim mają rozgrzać i poprawić humor zmarzniętym wędrowcom powracającym z pracy, przedszkola i zabaw na chłodzie. Dzisiaj pierwsza przepis, który jest od lat ze mną, nie wiem skąd pochodzi. Wpisany na samym początku mojego prywatnego zeszytu z przepisami, lekko przeze mnie zmodyfikowany. Polecam :)




300g mięsa wołowego mielonego
150g boczku wędzonego
1 puszka czerwonej fasoli
1 puszka krojonych pomidorów
3 papryki (czerwona, żółta, zielona)
1 papryczka chili jalapeno (dałam 1/4 ze względu na dzieci)
2 cebule
4 ząbki czosnku
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
chili w proszku (ilość w zależności od tego jak bardzo ostre danie lubicie, Ja    do całej porcji dałam 1/4 łyżeczki, a potem dorośli doprawiali sobie własne porcje)
1 łyżeczka suszonej papryki
1 łyżeczka oregano
sól
pieprz

Mięso, pokrojony w kostkę boczek i cebulę zalać niewielką ilością wody i gotować do miękkości. Następnie dodać pomidory, zmiażdżony czosnek, pokrojoną w kostkę paprykę. Gotować około 10 minut. Dodać odsączoną fasolę, koncentrat pomidorowy i przyprawy gotować około 5 minut. Zestawić z ognia. Odczekać około 20 minut, zagotować ponownie i tak trzy razy. podawać z pieczywem, kleksem śmietany lub plackiem kukurydzianym.

środa, 18 września 2013

Odwrócone ciasto ananasowe

Ananas to owoc po który nie często sięgam. Nie przepadam za jego smakiem, jednak często się zdarza, że dostają go dzieciaki jako słodki załącznik do prezentu. Szczerze mówiąc one też za bardzo za nim nie przepadają, przynajmniej w surowiej postaci. Dlatego szukałam szybkiego ciasta, do upieczenia którego mogłabym wykorzystać właśnie sprezentowanego ananasa. I taki oto przepis znalazłam na blogu Agaty. Ciasto jest słodkie, mocno ananasowe do kawy w sam raz. A najważniejsze, że ananas się nie zmarnuje :)




1 świeży ananas
4 łyżki masła
3/4 łyżki miodu
1 łyżeczka rumu
1/2 filiżanki* ciemnego cukru
odrobina soli (pół szczypty)

Ananasa obrać, pokroić wzdłuż na ćwiartki. Wykroić zdrewniałe łyko, pokroić na plastry nie grubsze niż 1 cm. Na patelni stopić masło, rozpuścić w nim pozostałe składniki. Wyłączyć ogień, do lekko przestudzonego toffi dodać plastry ananasa.
Okrągłą formę do pieczenia (24 cm) wysmarować masłem, na dno wyłożyć papier. Układać na nim ananasa, można ułożyć wzdłuż obwodu plaster po plastrze, aż zbiegną się w środku lub tak jak u mnie plaster obok plasterka jak najbliżej siebie.

Ciasto:
1 1/3 filiżanki* mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
8 łyżek masła
1/2 filiżanki* + 2 łyżki cukru
2 jaja
1 łyżka + 1 łyżeczka mleka
1 łyżka ekstraktu waniliowego

Masło ubić z cukrem na puszystą masę, dodawać po jednym jaju nie przerywając ubijania. Dodać aromat i mleko. Przesianą mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i połączyć z masą. Ciasto rozłożyć równą warstwą na owocach. Piec około 45 minut w 175 stopniach, do zbrązowienia wierzchu. (sprawdzałam patyczkiem czy ciasto jest upieczone).
Po upieczeniu pozostawić w formie do lekkiego ostudzenia. Podawać odwrócone do góry dnem.

*filiżanka 240 ml


wtorek, 17 września 2013

Sałatka z buraczków na zimę

Czy zdarza Wam się pędzić po zakupy zaraz po przeczytaniu znalezionego przepisu? U mnie się tak zdarzyło. Podczas picia porannej kawy, przeglądania nowych wpisów na moich ulubionych blogach zobaczyłam wpis Kasi z Gotuję, bo lubię zapakowałam rodzinę w samochód i wyruszyłam na Plac Imbramowski po wszelkie niezbędne produkty. Zaraz po powrocie nastawiłam buraki. I wzięłam się za tarcie reszty produktów, wszystko niestety ręcznie. Nie pamiętam kiedy wcześniej pracowałam na tak wysokich obrotach, ale powiem Wam jedno warto było. Sałatka jest wspaniała, rewelacyjnie sprawdzi się jako dodatek do różnego rodzaju mięs. Świetnie pasuje do duszonego królika. Jeśli nie macie robota do tarcia, czeka Was trochę pracy ale naprawdę warto. Smak wynagrodzi Wam całą pracę. Serdecznie polecam.





6 kg średniej wielkości buraków
1,2 kg czerwonej papryki
1,2 kg cebuli
1,5 szklanki cukru
1 szklanka wody
1 szklanka oleju
1 szklanka octu
2 łyżki soli
4 liście laurowe
10 kulek ziela angielskiego
15 ziarenek pieprzu


Buraki myjemy i gotujemy w skórkach do momentu gdy będą miękkie, ale jędrne (wykałaczka wbita w buraczka ma wchodzić do końca ale nie jak w masło). Wyjąć z wody i pozostawić do ostygnięcia. W czasie gdy buraki stygną obieramy cebulę i ścieramy na tarce na grubych oczkach. Następnie myjemy i osuszamy paprykę, wykrawamy ogonek i środek, dokładnie usuwamy nasiona. Następnie ścieramy na tarce, również na grubych oczkach. Ostudzone buraki obieramy i ścieramy do osobnej miski na grubych oczkach tarki.
Cebulę i paprykę wkładamy do dużego garnka dodajemy wodę, olej, ocet i przyprawy. Gotujemy przez około 20 minut. Następnie dodajemy buraki, gotujemy jeszcze około 7 minut (Tak jak pisała Kasia sałatki jest sporo, ja nie dysponuję tak dużym garnkiem aby cała mi się zmieściła, więc musiałam sobie z tym jakoś poradzić. Zrobiłam tak, że starte buraki podzieliłam na dwie równe części. Po zagotowaniu zalewy rozlałam ją na dwie części i dalej robiłam na dwa garnki. Ważne aby zalewę przed podziałem dobrze zamieszać). Gorącą sałatką napełniać umyte i wyparzone wcześniej słoiki. Następnie słoiki pasteryzujemy 15 - 20 minut licząc od chwili zagotowania. 

poniedziałek, 16 września 2013

Sernik z serków homogenizowanych z brzoskwiniami

Macie ochotę na pyszny sernik, który przygotowuje się w 20 minut? Jeśli tak to zapraszam na dzisiejszy przepis. 




Ciasto kokosowe: 
200g wiórków kokosowych
100g masła
100g cukru pudru

Połączyć składniki, uformować kulę i włożyć do zamrażalnika na 15 minut.

Ciasto na spód:
1,75 szklanki mąki tortowej
125g margaryny
1 łyżeczka proszku do pieczenia
0,5 szklanki cukru pudru
1 jajko

Puszka brzoskwiń : brzoskwinie odsączyć na sicie i pokroić w kostkę

Szybko zarobić kruche ciasto. Rozwałkować i wyłożyć nim blachę do pieczenia. Ciasto posmarować surowym białkiem. Na ciasto wyłożyć pokrojone brzoskwinie.

Masa serowa:
3 jajka (żółtka i białka osobno)
450 - 500 g serka homogenizowanego naturalnego lub waniliowego
0,75 szklanki cukru pudru
1 budyń śmietankowy lub waniliowy bez cukru
2 łyżeczki cukru waniliowego

Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Stopniowo dodawać serek homogenizowany, następnie proszek budyniowy. Na końcu ubitą na sztywno pianę z białek.

Masę serową wyłożyć na brzoskwinie. Następnie na tarce z grubymi oczkami zetrzeć schłodzone ciasto kokosowe. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st przez 60 minut. W trakcie pieczenia przykrywam ciasto folią aluminiową, tak by kokos się nie przypalił.


Smacznego :)

sobota, 14 września 2013

Suszone pomidory

    Odkąd na świecie pojawiły się dzieci czas przyspieszył. Kończy się weekend, zaraz zaczyna się następny. Lato minęło w mgnieniu oka. Jesień czuć w powietrzu, liście stają się kolorowe, można już zobaczyć pierwsze, dojrzałe, brązowe kasztany. Kiedy na straganach pojawia się dynia, wiadomo, że jesień już tuż, tuż. Ostatnie chwile na zamknięcie zapachów i smaków lata w słoikach, tak by w zimie móc przymknąć oczy, otworzyć słoik z pysznościami i przypomnieć sobie ciepło słońca na policzku, zapach i smak owoców lata. 

      Kiedyś córka zapytała mnie jakie warzywo lubię najbardziej, bez chwili zastanowienia odpowiedziałam jej pomidory. I rzeczywiście jem ich najwięcej, na kanapkach, w sałatkach, małe pomidorki jako przekaskę. W zimie to właśnie pomidorów brakuje mi najbardziej, mimo tego, że są dostępne przez okrągły rok, u mnie w domu pomidory spożywamy tylko w sezonie. Poza sezonem są dla mnie bez smaku, bez zapachu, po prostu nie smaczne. Jedyne pomidory jakie w zimie kupowałam to pomidory suszone. Tak było, ale tak już nie będzie. Ponieważ od tego roku pomidory suszone będę robiła sama :)





Mówiąc szczerze mocno się tego bałam, ale jak się okazało nie jest to trudne, wręcz jest dziecinnie proste. Trzeba tylko poświęcić im trochę uwagi, a w zimie będziemy rozkoszować się smakiem własnoręcznie przygotowanych pomidorów. 

Potrzebujemy:

pomidory (u mnie 15 kg odmiany lima)
sól 
pieprz
ulubione zioła (u mnie suszona i świeża bazylia i tymianek)
czosnek
olej rzepakowy
oliwa z oliwek
papier śniadaniowy


Pomidory myjemy, dokładnie osuszamy. Blaszki wykładamy papierem do pieczenia. Pomidory kroimy na pół, odcinamy zielony głąb i usuwamy pestki z miąższem (można to zrobić łyżeczką, u mnie świetnie sprawdziła się łyżka do melona). Tak przygotowane pomidory układamy na blasze jeden obok drugiego skórką do dołu.  Kiedy blacha jest pełna pomidory solimy, pieprzymy, posypujemy ziołami (użyłam suszonych). Wkładamy do piekarnika nastawinego na 100 st, z włączony termoobiegiem. Drzwiczki piekarnika muszą być uchylone. Pomidory suszymy od 2 do 4 godzin (w zależności od ich wielkości). Po około godzinie suszenia delikatnie potrząsamy blaszką tak by pomidory nie przywarły. Są gotowe gdy ich skórka jest pomarszczona ale wnętrze jest jeszcze miękke. Nie mogą się przypalić ponieważ będą gorzkie. 
Wysuszone pomidory ściągamy z blachy. 

Pomidory możemy przechowywać na dwa sposoby:

1. Zamrozić - Suszone pomidory ułożyć równomiernie na tacy, włożyć do zamrażalnika i po zamrożeniu przesypać do woreczków.

2. Zamknąć w słoikach - Słoiki umyć, dokładnie wysuszyć. Do każdego włożyć 0,5 do 1 ząbka czosnku (ilość zależy od tego czy lubcie intensywny zapach czosnku), zioła świeże. Ułożyć ciasno pomidory, ale nie dociskając ich zbyt mocno. Na wierzch położyć kilka gałazek lub listków świeżych ziół. W garnuszku podgrzać oliwę wymieszaną z olejem w proporcji 1:1. Podgrzewać do moment gdy zacznie delikatnie strzelać. Podgrzaną oliwą zalewać pomidory, zwracając uwagę na to by pomidory były nią dobrze pokryte. Można kilka razy delikatnie zamieszać słoiczkiem, tak by zalewa miała możliwość dostać się między pomidory. Następnie zamknąć słoik. Zalewa jest wystarczająco ciepła wtedy gdy podaczas wlewania do słoików słychać delikatne skwierczenie. 


Zrobiłam dwa warianty pomidorów w słoikach jeden z tymiankiem, drugi z bazylią. Oczywiście nie wytrzymałam i jeden słoiczek otwarłam, pomidorki zjedzone, a oliwę z zalewy wykorzystałam do przygotowania sosu do makaranu. Nic się nie zmarnuje :)




Sok pomidorowy

Aby nie zmarnowały się "środki" pomidorów, które tak pieczołowicie usuwaliście, należy zebrać je do garnka i gotować na wolnym ogniu około 15 - 20 minut od zagotowania. Następnie przetrzeć przez sito, wlać z powrotem do garnka i zagotować. Doprawić solą, pieprzem, odrobiną cukru i zamknąć w uprzednio przygotowanych słoikach. Świetnie sprawdzą się do przygotowania zupy pomidorowej, ale żeby przetrwały do zimy musimy je zapasteryzować. W tym celu należy słoiki włożyć do garnka wyłożonego ściereczką kuchenną, wlać wodę (o temperaturze zbliżonej do temperatury słoików, by nie popękały) tak by sięgała około 3/4 ich wysokości i gotować na wolnym ogniu około 30 minut od chwili zagotowania.

I pomidorowe przygotowania do zimy za nami :) Teraz pozostaje nam czekać na buraczki, dynie i inne jesienne dary :)

środa, 31 lipca 2013

Makaron z krewetkami

Pierwszy raz odważyłam się samodzielnie przygotować krewetki w domu. I jak się okazało nie jest to wcale takie trudne jak mogłoby się wydawać. Potrzeba 5 składników aby powstało pyszne, aromatyczne i bardzo sycące, a jednocześnie, orzeźwiające danie. Żałuję, że zdecydowałam się na taki eksperyment w mojej kuchni tak późno, bo długo omijało mnie coś bardzo, bardzo smacznego. Przepis zdecydowanie do powtórzenia (obawiałam się, że mąż zażyczy sobie powtórkę już na kolację tego samego dnia :)). Polecam :)




200 g makaronu (u mnie pappardelle)
250 g krewetek (u mnie całe, ugotowane)
1 limonka
1 łyżeczka otartej skórki z limonki
2 ząbki czosnku
3 łyżki posikanej świeżej natki pietruszki
1 łyżka masła
sól
pieprz - najlepiej świeżo mielony

Krewetki oczyścić z pancerzyków, usunąć głowy i jelita. 
Makaron ugotować w osolonej wodzie.
Gdy makaron gotuje się przygotowujemy krewetki. Na gorącą patelnie nałożyć masło, następnie krewetki i smażyć 1 minutę. Następnie dodać czosnek, krewetki przełożyć na drugą stronę i smażyć około 1 minutę. Zdjąć z ognia, skropić sokiem z połowy limonki, dodać skórkę limonki oraz natkę pietruszki. Przyprawić solą i pieprzem.  Ugotowany makaron wrzucić na patelnie i wszystko dokładnie wymieszać. Przełożyć na talerze.
Gotowe danie skropić sokiem z limonki.


Smacznego :)

poniedziałek, 29 lipca 2013

Śniadaniowa owsianka

Owsianka - najlepsze śniadanie, jakie możecie sobie zafundować. Zdrowa, pyszna alternatywa dla kanapek lub płatków z mlekiem. 

Ze względu na wysoką zawartość witamin z grupy B, owsiankę, powinny spożywać osoby, które borykają się z problemem osłabionych włosów, paznokci. Poza witaminami z grupy B płatki owsiane bogate są w witaminę PP oraz  mikro- i makroelementy (m.in. magnez, wapń, selen). Zawierają żelazo, dlatego są wspaniałym  źródłem tego pierwiastka dla kobiet w ciąży i młodych matek. 
Ze względu na obecność błonnika, zaleca się spożywanie płatków owsianych osobom mającym problemy z układem pokarmowym.
Mam nadzieję, że dacie się przekonać do takich rarytasów śniadaniowych, jeśli nie na co dzień  to przynajmniej kilka razy w tygodniu :)



1/2 szklanki wody
1/2 szklanki mleka
5 łyżek płatków owsianych
szczypta soli
owoce sezonowe, nasiona, owoce suszone...

Do małego rondelka nalać wodę, zagotować. Na gotującą się wodę wsypać płatki, zamieszać, zmniejszyć gaz, dodać szczyptę soli Gotować około 4 minut, do czasu gdy woda zostanie wchłonięta przez płatki. Trzeba uważać żeby płatki nie przywarły do dna naczynia. Wlać mleko, gotować około 1 minuty od chwili zagotowania. Przełożyć do miseczki, poczekać chwilkę aż ostygnie, posypać owocami.
Ja swojej owsianki nie słodzę, ale jeśli lubicie słodkości możecie dodać cukier.

Owsianka - baza, do której możemy dodać świeże owoce, nasiona, owoce suszone.

Owsianka z borówkami, malinami i bananem

Owsianka z czereśniami

sobota, 20 lipca 2013

Dżem z moreli

U mnie w domu zawsze robiło się przetwory owocowe i warzywne. Przetwórnia owocowo-warzywna tak można było nazwać dom babci w okresie wakacyjnym, w czasach mojego dzieciństwa. Truskawki, porzeczki, wiśnie, brzoskwinie, jeżyny, ogórki, fasola, groszek, właściwie wszystko lądowało w słoikach.
Gdy padało hasło "dzisiaj przetwory", ruszała machina: od rana mycie słoików, suszenie na ławce wyłożonej ścierkami. Płukanie, układanie, szypułkowanie, albo drylowanie owoców, przygotowywanie warzyw. Zapach i smak mojego dzieciństwa. Z perspektywy czasu żałuję, że nie doceniałam tego czasu, brakuje mi tych chwil,  wiem, że już nie wrócą. Ale zostają wspomnienia, które teraz próbuję ożywić zapachami przetworów, dżemów, konfitur, galaretek. I chociaż nigdy nie będą miały smaku przetworów Mamy ani Babci, są namiastką tych cudownych chwil z babcinego domu.
Dzisiaj zapraszam Was na słodki, słoneczny dżem z moreli. Inspiracją był przepis na "najprostszy dżem morelowy" z magazynu Kuchnia.

.







1,4 kg moreli
4 szklanki cukru
sok z 1,5 cytryny

Morele umyć, usunąć pestki, pokroić w kostkę (podanych ilości wyszło 6 szklanek owocowej kostki). Wsypać do rondla, dodać cukier i sok z cytryny. Dokładnie wymieszać. Zagotować, często mieszając. Gotować na małym ogniu przez 20 - 25 minut od chwili zagotowania. Często mieszać aby dżem nie przywarł do dna naczynia. 
Słoiki umyć, osuszyć i wyparzyć w piekarniku (15 minut w 100 st). Gorący dżem nakładać do gorących słoików, oczyścić dokładnie gwinty słoików i zakręcać. Włożyć do gorącego piekarnika na 10 minut.

piątek, 19 lipca 2013

Suszone wiśnie

Trzy lata temu trafiłam na przepis na ciasto z ogromną ilością bakalii. Jednym ze składników były suszone wiśnie. Wszystko świetnie tylko skąd je wziąć? Przy pierwszym pieczeniu, pominęłam je zupełnie, zastąpiłam rodzynkami, potem kupiłam je w sklepie internetowym. A w tym roku udało mi się je przygotować. Wszystko przez, albo dzięki :), Chillibite. Wyjątkowej osobie, dzięki której moja kuchnia i moje podejście do jedzenia zmieniło się i nadal się zmienia. Jej blog uspokaja, inspiruje i cieszy oko pięknymi fotografiami. Same ochy i achy :)
Ale wracając do wiśni. Nieśmiało zaczęłam od suszenia 1 kg owoców. I jak się okazało, kupione, suszone wiśnie nijak się mają do tych przygotowanych w domu. Aromatyczne, pełne smaku, bez konserwantów i barwników. Następnego dnia nastawiłam 2 kg owoców. 
Przepis pochodzi z blogu www.chillibite.pl, podaję już z moimi zmianami. 


'

Dowolna ilość wiśni, około 4 godziny na "pilnowanie" wiśni :)


Owoce umyć, dokładnie osuszyć i wydrylować. Ułożyć na sicie, aby wyciekł z nich sok. Po około 15 minutach wysypać pojedynczą warstwą na blaszki wyłożone papierem śniadaniowym. Włożyć do nagrzanego piekarnika, temperatura 100 st z włączonym termoobiegiem. Zostawić uchylone drzwiczki piekarnika ( wkładam drewnianą łopatkę w drzwi piekarnika). Po około 30 minutach zmienić papier na nowy (przesypałam wiśnie na nową blaszkę wyłożoną papierem). Co 30  minut potrząsnąć blaszką, by wiśnie nie przywarły do dna blaszki.
Po trzech godzinach ponownie wymieniłam papier, wysypałam wszystkie wiśnie na jedną blaszkę. Po czterech godzinach, gdy wiśnie już były pomarszczone, ale jeszcze nie bardzo suche (takie jak rodzynki) przesypałam wiśnie na talerz i zostawiłam do wystygnięcia. Następnie przełożyłam do woreczka i zamroziłam. Użyję tych wiśni do przygotowania ciasta, o którym pisałam, świetnie sprawdzą się w serniku, ale przede wszystkim widzę je w mojej owsiance :)



wtorek, 16 lipca 2013

Sałatka z młodych ziemniaków z botwinką

Kiedyś pisałam Wam o ulubionej sałatce z zupek chińskich. Od tamtego czasu moja kuchnia przeszła ogromną przemianę. Nie znajdziecie już u mnie kostek rosołowych, przypraw typu vegeta, kucharek, sosów i zup instant, żadnych gotowych półproduktów. Używam przypraw naturalnych, ziół, mieszanki  przygotowuję sama. Bardzo ograniczyłam spożycie soli. Patrzę na skład produktów, które kupuję. Nie nabywam produktów zawierających glutaminian sodu. Czasami zdarza mi się zjeść parówkę lub serek topiony jednak patrzę na skład i wybieram te lepsze. Dzięki tym zmianom moja kuchnia jest dużo zdrowsza i wydaje mi się, że smaczniejsza. Wspomnianą wyżej sałatkę zastąpiłam innymi, według mnie smaczniejszymi.

Dzisiaj przepis na sycącą letnią sałatkę.



4 średnie młode ziemniaki
3 młode buraczki z botwinką
1 cebula
3 jajka

100 ml jogurtu naturalnego
1 łyżka posiekanego koperku
2 małe ząbki czosnku
sól
pieprz


Ziemniaki umyć, ugotować w mundurkach. Gdy są miękkie obrać ze skórki i pozostawić do ostygnięcia, następnie pokroić na dość dużą kostkę.
Buraczki umyć, pokroić na cieniutkie talarki, botwinkę pokroić. Wrzucić na minutę do wrzątku, odcedzić, pozostawić do ostygnięcia.
Cebulę pokroić w piórka.
Jajka ugotować, obrać ze skorupek, pokroić na kostkę takiej wielkości jak ziemniaki.
Wszystkie składniki: buraczki, ziemniaki, cebulę i jajka delikatnie wymieszać, doprawić solą i pieprzem. Przełożyć do miseczek.

Do jogurtu dodać posiekany koperek i zmiażdżone ząbki czosnku. Wymieszać i otrzymanym sosem polać sałatkę.

Smacznego :)

czwartek, 11 lipca 2013

Pierogi z jagodamy mojej Mamy

Nikt nie robi tak pysznych pierogów jak moja Mama, dlatego dzisiaj wyjątkowy wpis. Przepis mojej Mamy i zdjęcia krok po kroku, jak je przygotować. Polecam Wam serdecznie :)




500 g mąki
1 jajko
2 łyżki oleju
1 łyżka mąki ziemniaczanej
250 ml gorącej wody

jagody
cukier


Mąkę przesiać.


Zrobić dołek, do którego wbić jajko, dodać olej i mąkę ziemniaczaną.




Mieszać czubkiem długiego noża. Stopniowo dolewać gorącej wody. Mieszać nożem do momentu, aż ciasto połączy się w całość.






Wyrobić elastyczne, gładkie ciasto. Rozwałkować, podzielić na kwadraty.



Na każdą część nakładać cukier i jagody. Formować pierożki dobrze dociskając brzegi.






Gotować w osolonej wodzie. Podawać gorące polane przyrumienionym masłem.

Smacznego!

sobota, 6 lipca 2013

Cebularze

Mój mąż je uwielbia. Cebularze, bo o nich mowa, zawsze wzbudzały we mnie mieszane uczucia, z jednej strony bardzo lubię cebulę, z drugiej strony, cebularze ze sklepu nigdy mi nie smakowały. Postanowiłam zaryzykować i przygotować je sama. Jeśli mi nie posmakują mąż zje więcej. Jak się okazało smakują wszystkim, z Dziecięciem włącznie :)
Przepis na ciasto z tej stony, jedynie margarynę zastąpiłam masłem.




500 g mąki pszennej
50 g drożdży
60 g masła
1 szklanka mleka
1 łyżeczka soli
1 łyżka cukru
1 jajko

Drożdże wymieszać z cukrem, 2 łyżkami mąki i 1/4 szklanki ciepłego mleka. Pozostawić do wyrośnięcia. Masło rozpuścić w pozostałym mleku. Wyrośnięte drożdże i ciepłe mleko z masłem dodać do mąki wymieszanej z solą, dodać roztrzepane jajko. Zostawić około łyżeczki roztrzepanego jajka na posmarowanie brzegów cebularzy. Wyrabiać ciasto tak długo, aż będzie odstawało od rąk. Pozostawić do wyrośnięcia. 
Ciasto podzielić na 12 części. Każdą część rozwałkować. Brzegi placuszków posmarować jajkiem. Następnie nałożyć cebulowy farsz. Ułożyć na blasze, zostawić chwilę do ponownego wyrośnięcia. Wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika, piec aż cebularze się zarumienią.


500 g cebuli
1 łyżka oleju
sól
pieprz

Cebule obrać, pokroić. Zeszklić na łyżce oleju. Następnie doprawić solą i pieprzem do smaku.


Pogromcy cebularzy :)



Smacznego :)











środa, 3 lipca 2013

Zapiekane naleśniki z serem

Dzisiaj kolejna propozycja obiadowa, zapiekane naleśniki z serem. Rewelacyjne danie na letni obiad dla dzieciaków.




Naleśniki:
200 g mąki pszennej
3 jajka
250 ml mleka
szczypta soli

Żółtka utrzeć z mąką, solą i mlekiem na jednolite ciasto. Białka ubić na sztywną pianę, następnie dodać do nich ciasto. Delikatnie wymieszać. Jeśli jest za gęste dodać mleko. Smażyć na mocno  rozgrzanej patelni na łyżeczce masła. 


Masa serowa:
250 g sera białego
jajko
cukier (w ilości w jakiej lubicie, ja dałam 2 łyżki)
łużeczka cukru z wanilią

Ser utrzeć, dodać cukier i jajko. 

Usmażone naleśniki smarować masą serową, złożyć w kopertę. Ułożyć w naczyniu do zapiekania posypać wiórkami masła i zapiekać 20 minut w 180 st.

Podawać gorące, oprószone cukrem pudrem. Smacznego :)

poniedziałek, 1 lipca 2013

Placek z biszkoptami mojej Mamy

Czy macie takie ciasta, które kojarzą Wam się z rodzinnym domem? Mam kilka takich ciast, jednym z nich jest dzisiaj prezentowany placek z biszkoptami. Ciasto, które przez kilka lat przygotowywane było na każde Święta i uroczystości rodzinne. Za przepis dziękuję mojej Kochanej Mamie :*

A Wam oczywiście polecam :)





1,5 kostki margaryny
2 szklanki cukru pudru
8 jajek
2 szklanki mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
0,5 szklanki suchego maku
słoik powidła śliwkowego (dałam domową galaretkę z czarnej porzeczki)
2 opakowania biszkoptów podłużnych

Margarynę utrzeć z cukrem na puszystą masę. Nie przerywając ucierania dodawać po jednym żółtku. Następnie dodać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Na końcu wmieszać ubitą pianę z białek.
Ciasto podzielić na trzy części:
I   pozostawić jasne
II    dodać kakao
III    dodać mak

Na wysmarowaną i wyłożoną papierem blaszkę wyłożyć ciasto z makiem. Na cieście ułożyć wzdłuż biszkopty z przerwami około 1 cm, a między nimi powidło. Na biszkopty wyłozyć ciasto z kakao. Następnie biszkopty i powidło tak jak na masie makowej. Na końcu ciasto jasne. Deikatnie wyrównać. Piec 50 minut w 180 st.


wtorek, 25 czerwca 2013

Szybkie i pyszne ciasto z truskawkami

Długo mnie tu nie było, ale wracam. Pomalutku staram się układać swoje życie na nowo. Przez pięć miesięcy mojej nieobecności tutaj w moim realnym życiu wiele się wydarzyło. Oprócz radosnych chwil, były też momenty bardzo przykre i smutne, których konsekwencje odczuwam do dziś i które będą ze mną jeszcze trochę czasu. Wiele się przez ten okres nauczyłam o sobie, o innych, poczułam co to szczęście, ale również co to samotność i odrzucenie. 
Ze względu na dużą ilość imprez pieczenie bardzo mocno ograniczyłam, niestety okazało się też, że nie umiem piec z głową pełną myśli. Od momentu gdy pogodziłam się z rzeczywistością, gdy zdystansowałam się od problemów moje umięjętności kulinarne wróciły na swoje miejsce. Mam nadzieję, że będę z Wami częściej.
Dzisiaj przepis na szybkie i pyszne ciasto z truskawkami. Przepis matani z portalu wielkie żarcie.

Polecam :)





1 kg truskawek
3 szklanka mąki krupczatki
1 szklanka cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki śmietany 18%
5 jajek
250 g margaryny

Truskawki umyć, oczyścić, pokroić na mniejsze kawałki.

Oddzielić żółtka od białek. Białka ubić na sztywną pianę, następnie dodać pół szklanki cukru i dalej ucierać. Odstawić. Piekarnik nagrzać do 170 st.

Margarynę miksować z mąką wymieszaną z proszkiem do pieczenia, następnie dodać cukier, żółtka, śmietanę. Miksować do uzyskanie grudkowej masy. Połowę masy wyłożyć na wysmarowaną i wysypaną bułką tartą tortownicę (śr. 23 cm). Na cieście ułożyć ruskawki, owoce posypać połową pozostałej masy. Na ciasto wyłożyć ubitą pianę z białek i całość posypać pozostałym ciastem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec 50 minut.



czwartek, 21 lutego 2013

Keks

Od pewnego czasu załatwianiem domowych sprawunków zajmuje się mąż. Ja przygotowuję listę zakupów, mąż kupuje, wnosi do domu i wszystko gra. Zdarza się jednak czasami, ze na liscie pojawia się nowy produkt, o istnieniu którego P. pojęcia nie miał. Tak było tym razem zamiast suszonych owoców, dostałam opakowanie mieszanki bakaliowej :) A jak mieszanka bakaliowa to musi być keks. Ciasto szybkie, w sam raz do niedzielnej, popołudniowej kawy.




1,5 szklanki mąki pszennej
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka cukru
5 jajek
200 g masła
440 g bakalii


Bakalie oprószyć mąką ziemniaczaną.
Masło utrzeć z cukrem na puszysty krem, następnie dodawać po jednym żółtku nie przerywając miksowania. Do masy dodać przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Białka ubić na sztywną pianę, wmieszać do ciasta. Na końcu dodać bakalie, delikatnie ale dokładnie wymieszać ciasto. Wyłożyć do wysmarowanej masłem keksówki. Piec  w 180 stopniach przez 60 - 70 minut (do suchego patyczka).


poniedziałek, 18 lutego 2013

Naleśniki według przepisu Michela Roux

         Bardzo lubię naleśniki, ale zawsze robię je "na oko". Nigdy nie zdarzyło się, żebym je przygotowała według przepisu ważąc, odmierzając produkty. I jak to zazwyczaj bywa zawsze musi być pierwszy raz, nawet z naleśnikami. 
     Na kilku blogach czytałam pełne zachwytu notki na temat naleśników Michela Roux. A że wszystkie, potrzebne składniki miałam w domu, na piątkowy obiad postanowiłam je  usmażyć.
      Naleśniki są bardzo delikatne, co na początku smażenia sprawia trochę trudności. Bardzo różnią się smakiem od tych, które do tej pory przygotowywałam.Są słodkie, dla mnie koniecznie w połączeniu z kwaskowym dżemem z wiśni. Ze względu na możliwość usmażenie bardzo cieniutkich placuszków rewelacyjnie sprawdzą się przy przygotowaniu tortu naleśnikowego. Jeśli lubicie naleśniki koniecznie musicie spróbować tych pyszności :)




125 g mąki
15 g cukru
szczypta soli
2 jajka
100 ml śmietany kremówki
325 ml mleka
łyżeczka ekstraktu waniliowego

Mąkę, cukier, sól wymieszać. Dodać jajka, eksrakt i 100 ml mleka. Ubić ciasto trzepaczką, powoli wlać resztę  mleka, śmietanę kremówkę i dalej ubijać. Gotowe ciasto odstawić w ciepłe miejsce na godzinę. Patelnie natłuścić, Ciasto nalewać na mocno rozgrzaną patelnię. Gdy zacznie się rumienić na brzegach delikatnie podważyć łopatką i przewrócić na drugą stronę.
Z podanych proporcji otrzymałam 10 naleśników.


sobota, 16 lutego 2013

Kokosanki / Lamingtony

Ostatni raz jadłam kokosanki jakieś 9 lat temu. Nie, nie miałam tak długiej przerwy w przygotowywaniu ich, ja ich po prostu nie lubię. Natomiast uwielbia je mój mąż dlatego cała porcja kokosanek jest dla niego. Mąż za nimi przepada więc może i Wam posmakują :)
U mnie te ciasteczka nazywane są kokosankami, ale szerzej znane są jako lamingtony.





250 g cukru
2 jajka
100 g masła
3 łyżki miodu
350 g mąki
1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka

Masło utrzeć z cukrem na puszysty krem. Następnie dodawać po jednym jajku, nie przerywając ucierania. Dodać miód, dokładnie połączyć z masą. Dodać mleko i delikatnie miksować na najniższych obrotach miksera. Mąkę przesiać i wymieszać z proszkiem do pieczenia. Dodać do przygotowanej masy. Wymieszać, ciasto wylać na wyłożoną papierem do pieczenia blachę. Piec do suchego patyczka w 180 stopniach. Ciasto zostawić do wystygnięcia. Po ostygnięciu pokroić w kostkę.

Polewa:
150 g cukru
4 łyżki mleka
100 g masła
4 łyżki kakao

ok.100 g kokosu

Masło rozpuścić, dodać cukier, mleko i kakao. Zagotować. Zestawić z palnika.  W letniej polewie moczyć kostki i obtaczać we wiórkach kokosowych. Przechowywać w szczelnie zamkniętej puszce.

*Pokroiłam moje ciasto na kawałki 1,5x4 cm i konieczne było przygotowanie podwójnej porcji polewy.


poniedziałek, 11 lutego 2013

Szarlotka wilanowska

Pisałam już, że moimi ulubionymi ciastami są szarlotki. Uwielbiam je piec, cudowny zapach  cynamonu i jabłek rozchodzący się po całym mieszkaniu... 
Najczęściej szukanymi przeze mnie przepisami są właśnie szarlotki. Książki, blogi, zbiory Mam, Babci, zawsze znajdzie się przepis na jabłecznik. Podczas przeglądania książek kucharskich u Mamy trafiłam na poniższy przepis. Ciekawa byłam połączenia prostego, kakaowego ciasta z jabłkami. I nie zawiodłam się. Ciasto jest wilgotne, delikatnie kakaowe z wyczuwalnym smakiem jabłek, nie za słodkie, dla mnie w sam raz. Nie jest to ciasto porównywalne z tradycyjnymi szarlotkami takimi jak np. szarlotka tatrzańska, ale jest to całkiem przyjemna wariacja na temat jabłecznika.
Przepis pochodzi z książki "Kuchnia polska" Małgorzaty Caprari, podaję już z moimi zmianami.




150 g masła
150 g cukru pudru
150 g mąki
3 jajka
2 łyżki domowego cukru waniliowego
1 łyżka kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
6 kwaśnych jabłek ( u mnie szara reneta)
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki cukru

Masło o temperaturze pokojowej utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na biały krem. Następnie dodawać po jedny jajku, nie przerywając ucieranie. Mąkę przesiać, wymieszać z solą, kakao, proszkiem do pieczenia. Dodawać po łyżce do masy maślanej, miksować na najwolniejszych obrotach. Dokładnie połączyć składniki. 2/3 masy wyłożyć do wysmarowanej i wyłożonej pergaminem tortownicy ( śr. 26 cm). Jabłka umyć, obrać zetrzeć na tarce na grubych oczkach, wymieszać z cynamonem i cukrem. Wyłożyć na ciasto, wyrównać. Na jabłka wyłożyć pozostałą część ciasta. Wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika, piec 60 minut.