Odkąd na świecie pojawiły się dzieci czas przyspieszył. Kończy się weekend, zaraz zaczyna się następny. Lato minęło w mgnieniu oka. Jesień czuć w powietrzu, liście stają się kolorowe, można już zobaczyć pierwsze, dojrzałe, brązowe kasztany. Kiedy na straganach pojawia się dynia, wiadomo, że jesień już tuż, tuż. Ostatnie chwile na zamknięcie zapachów i smaków lata w słoikach, tak by w zimie móc przymknąć oczy, otworzyć słoik z pysznościami i przypomnieć sobie ciepło słońca na policzku, zapach i smak owoców lata.
Kiedyś córka zapytała mnie jakie warzywo lubię najbardziej, bez chwili zastanowienia odpowiedziałam jej pomidory. I rzeczywiście jem ich najwięcej, na kanapkach, w sałatkach, małe pomidorki jako przekaskę. W zimie to właśnie pomidorów brakuje mi najbardziej, mimo tego, że są dostępne przez okrągły rok, u mnie w domu pomidory spożywamy tylko w sezonie. Poza sezonem są dla mnie bez smaku, bez zapachu, po prostu nie smaczne. Jedyne pomidory jakie w zimie kupowałam to pomidory suszone. Tak było, ale tak już nie będzie. Ponieważ od tego roku pomidory suszone będę robiła sama :)
Mówiąc szczerze mocno się tego bałam, ale jak się okazało nie jest to trudne, wręcz jest dziecinnie proste. Trzeba tylko poświęcić im trochę uwagi, a w zimie będziemy rozkoszować się smakiem własnoręcznie przygotowanych pomidorów.
Potrzebujemy:
pomidory (u mnie 15 kg odmiany lima)
sól
pieprz
ulubione zioła (u mnie suszona i świeża bazylia i tymianek)
czosnek
olej rzepakowy
oliwa z oliwek
papier śniadaniowy
Pomidory myjemy, dokładnie osuszamy. Blaszki wykładamy papierem do pieczenia. Pomidory kroimy na pół, odcinamy zielony głąb i usuwamy pestki z miąższem (można to zrobić łyżeczką, u mnie świetnie sprawdziła się łyżka do melona). Tak przygotowane pomidory układamy na blasze jeden obok drugiego skórką do dołu. Kiedy blacha jest pełna pomidory solimy, pieprzymy, posypujemy ziołami (użyłam suszonych). Wkładamy do piekarnika nastawinego na 100 st, z włączony termoobiegiem. Drzwiczki piekarnika muszą być uchylone. Pomidory suszymy od 2 do 4 godzin (w zależności od ich wielkości). Po około godzinie suszenia delikatnie potrząsamy blaszką tak by pomidory nie przywarły. Są gotowe gdy ich skórka jest pomarszczona ale wnętrze jest jeszcze miękke. Nie mogą się przypalić ponieważ będą gorzkie.
Wysuszone pomidory ściągamy z blachy.
Pomidory możemy przechowywać na dwa sposoby:
1. Zamrozić - Suszone pomidory ułożyć równomiernie na tacy, włożyć do zamrażalnika i po zamrożeniu przesypać do woreczków.
2. Zamknąć w słoikach - Słoiki umyć, dokładnie wysuszyć. Do każdego włożyć 0,5 do 1 ząbka czosnku (ilość zależy od tego czy lubcie intensywny zapach czosnku), zioła świeże. Ułożyć ciasno pomidory, ale nie dociskając ich zbyt mocno. Na wierzch położyć kilka gałazek lub listków świeżych ziół. W garnuszku podgrzać oliwę wymieszaną z olejem w proporcji 1:1. Podgrzewać do moment gdy zacznie delikatnie strzelać. Podgrzaną oliwą zalewać pomidory, zwracając uwagę na to by pomidory były nią dobrze pokryte. Można kilka razy delikatnie zamieszać słoiczkiem, tak by zalewa miała możliwość dostać się między pomidory. Następnie zamknąć słoik. Zalewa jest wystarczająco ciepła wtedy gdy podaczas wlewania do słoików słychać delikatne skwierczenie.
Zrobiłam dwa warianty pomidorów w słoikach jeden z tymiankiem, drugi z bazylią. Oczywiście nie wytrzymałam i jeden słoiczek otwarłam, pomidorki zjedzone, a oliwę z zalewy wykorzystałam do przygotowania sosu do makaranu. Nic się nie zmarnuje :)
Sok pomidorowy
Aby nie zmarnowały się "środki" pomidorów, które tak pieczołowicie usuwaliście, należy zebrać je do garnka i gotować na wolnym ogniu około 15 - 20 minut od zagotowania. Następnie przetrzeć przez sito, wlać z powrotem do garnka i zagotować. Doprawić solą, pieprzem, odrobiną cukru i zamknąć w uprzednio przygotowanych słoikach. Świetnie sprawdzą się do przygotowania zupy pomidorowej, ale żeby przetrwały do zimy musimy je zapasteryzować. W tym celu należy słoiki włożyć do garnka wyłożonego ściereczką kuchenną, wlać wodę (o temperaturze zbliżonej do temperatury słoików, by nie popękały) tak by sięgała około 3/4 ich wysokości i gotować na wolnym ogniu około 30 minut od chwili zagotowania.
I pomidorowe przygotowania do zimy za nami :) Teraz pozostaje nam czekać na buraczki, dynie i inne jesienne dary :)
Taka zalewa z pomidorków się super sprawdza do wielu rzeczy :) Ja jak robię to zalewam zawsze olejem rzepakowym, dzięki czemu potem na takiej zalewie można też smażyć :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja na zalewie podsmażam np. szpinak do makaronu. Nic się nie zmarnuje :) Pozdrawiam
Usuń