piątek, 19 lipca 2013

Suszone wiśnie

Trzy lata temu trafiłam na przepis na ciasto z ogromną ilością bakalii. Jednym ze składników były suszone wiśnie. Wszystko świetnie tylko skąd je wziąć? Przy pierwszym pieczeniu, pominęłam je zupełnie, zastąpiłam rodzynkami, potem kupiłam je w sklepie internetowym. A w tym roku udało mi się je przygotować. Wszystko przez, albo dzięki :), Chillibite. Wyjątkowej osobie, dzięki której moja kuchnia i moje podejście do jedzenia zmieniło się i nadal się zmienia. Jej blog uspokaja, inspiruje i cieszy oko pięknymi fotografiami. Same ochy i achy :)
Ale wracając do wiśni. Nieśmiało zaczęłam od suszenia 1 kg owoców. I jak się okazało, kupione, suszone wiśnie nijak się mają do tych przygotowanych w domu. Aromatyczne, pełne smaku, bez konserwantów i barwników. Następnego dnia nastawiłam 2 kg owoców. 
Przepis pochodzi z blogu www.chillibite.pl, podaję już z moimi zmianami. 


'

Dowolna ilość wiśni, około 4 godziny na "pilnowanie" wiśni :)


Owoce umyć, dokładnie osuszyć i wydrylować. Ułożyć na sicie, aby wyciekł z nich sok. Po około 15 minutach wysypać pojedynczą warstwą na blaszki wyłożone papierem śniadaniowym. Włożyć do nagrzanego piekarnika, temperatura 100 st z włączonym termoobiegiem. Zostawić uchylone drzwiczki piekarnika ( wkładam drewnianą łopatkę w drzwi piekarnika). Po około 30 minutach zmienić papier na nowy (przesypałam wiśnie na nową blaszkę wyłożoną papierem). Co 30  minut potrząsnąć blaszką, by wiśnie nie przywarły do dna blaszki.
Po trzech godzinach ponownie wymieniłam papier, wysypałam wszystkie wiśnie na jedną blaszkę. Po czterech godzinach, gdy wiśnie już były pomarszczone, ale jeszcze nie bardzo suche (takie jak rodzynki) przesypałam wiśnie na talerz i zostawiłam do wystygnięcia. Następnie przełożyłam do woreczka i zamroziłam. Użyję tych wiśni do przygotowania ciasta, o którym pisałam, świetnie sprawdzą się w serniku, ale przede wszystkim widzę je w mojej owsiance :)



3 komentarze:

  1. I to jest rewelacyjny pomysł, tylko szkoda, że moje wiśnie się skończyły w tym roku... z pewnością wykorzystam, go w przyszłym.. Wyglądają obłędnie.
    Pozdrawiam i dziękuję za odwiedzinki:)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł rewelacyjny, zrób koniecznie w przyszłym roku. U mnie teraz w planach pomidory, według Twojego pomysłu :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Piękne wyszły, mam nadzieje, że sprawdzą sie w bozonarodzeniowych wypiekach :) a ja ogromnie dziękuje za dobre słowo i cieszę sie, ze mogłam zainspirować :)

    OdpowiedzUsuń