sobota, 14 kwietnia 2012

Bengalski chutney jabłkowy

Kolejne Święta do których przygotowania trwały dłużej niż samo świętowanie. Szczerze mówiąc to nawet nie wiem kiedy mi minęły. Część czasu spędzona w samochodzie, część za stołem i dwa dni minęły jak mrugnięcie okiem. 
Po powrocie do domu, ze świątecznego odpoczynku, zaległe sprawy do załatwienia i Wielka Niespodzianka, ale o tym może innym razem :) Ale przez to co się wokół mnie działo, i dzieje, mam zaległości w postach. Mam nadzieje, że w ciągu kilku dni, najpóźniej tygodni wszystko wróci do starego porządku.
Kilka lat temu dostałam od koleżanki plik kartek zatytułowany "Książka sałatkowa". Przejrzałam i odłożyłam na półkę na tzw. "potem".  I tak sobie poleżał 3 lata przestawiany przy ścieraniu kurzu z półek. Przy tegorocznych wiosennych porządkach postanowiłam z owej książki skorzystać, na spokojnie przejrzałam całą książkę, przeczytałam wszystkie przepisy. Jako pierwszy do przygotowania i wypróbowania wybrałam bengalski chutney jabłkowy. I muszę powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Wszystkim bardzo smakował jako dodatek do wędliny oraz jako sos do pieczonej karkówki. W smaku słodki, lekko pikantny, z delikatnym migdałowym i karmelowym posmakiem. Dla mnie bomba :) 

W oryginale było dwa razy więcej składników, ja przygotowałam z podanych niżej proporcji. Z podanych składników otrzymałam ok. 1,5 litra sosu.



8 dużych kwaskowatych jabłek (u mnie szara reneta)
1 łyżeczka mielonego imbiru
250 ml octu winnego (u mnie 180 ml octu winnego cytrynowego + 70 ml wody)
1 cebula
3 ząbki czosnku
250 g brązowego cukru
25 g gorczycy
0,5 łyżki soli
0,5 łyżeczki chilli
100 g rodzynek
25 g siekanych migdałów (u mnie posiekane płatki migdałowe)

Posiekać imbir, cebulę i czosnek (ja czosnek zmiażdżyłam). Obrane i pokrojone jabłka gotować w occie (u mnie z wodą) z cukrem, aż będą miękkie. Dodać imbir, cebulę i czosnek oraz wszystkie pozostałe składniki. gotować bez przykrycia około 20 minut, często mieszając drewnianą łyżką. Po ostudzeniu przełożyć do słoików (ja zamykałam gorące w słoikach).  

Serdecznie Wam polecam :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz